Nic nie ominęłam, tytuł posta się zgadza. Po prostu siódmy dzień spędziłam w domu, przypatrując się, jak ulewa niszczy moje plany. Najwidoczniej nie była to "szczęśliwa siódemka".
Za to dzień 8 był pełen nowych miejsc, pozytywnych emocji i wrażeń. Gdyby nie Bartek, pewnie nie zobaczyłabym tego wszystkiego, co Wam dzisiaj pokażę. Na początek - Williamsburg, który wieczorem tętni hipsterskim życiem. Bartek zwrócił moją uwagę szczególnie na jedno miejsce. Biba - bar i restauracja prowadzona przez... Polaków, dzięki czemu dostaliśmy m.in. gratisowe pierogi ;) Poza tym można się tu napić polskiego piwa. Poland, Poland everywhere.
Ciii, wtedy jeszcze nie miałam 21 lat, więc tak naprawdę według amerykańskiego prawa byłam niepełnoletnia. Piwo nie dla mnie. Hotel też nie powinien być. Jednak ochroniarzowi liczenie sprawiło chyba nieco problemu i po chwili niepewności - udało mi się wejść. Ile by mnie ominęło... Z windy wysiedliśmy na piętrze z barem i dużym tarasem (tam, gdzie na poniższym zdjęciu kończy się część ceglana). Miałam ze sobą jedynie obiektyw 50mm, a ludzi było całkiem sporo, dlatego też nie mam zdjęć, jak to wyglądało w środku. Za to widoki - uwiecznione!
www.instagram.com/wildfox7 |
Na dole, nad brzegiem było jeszcze lepiej. Jakby miasto na wyciągnięcie ręki. Poza tym - halo! jesteśmy na Brooklynie, a tutaj mimo wszystko naprawdę można się wyciszyć. I między innymi po to tutaj ludzie przychodzą. I żeby napić się Żywca, oczywiście :)
Następnie zrobiliśmy sobie godzinny spacer po okolicy... w poszukiwaniu samochodu. Podobne uliczki, garaże, knajpy... W końcu go znaleźliśmy, był... śmiesznie blisko :) Ale w pewnym momencie naprawdę zrobiło mi się gorąco. Słońce już zachodziło, a przecież trzeba jechać dalej! "Ok, tylko gdzie?"
Nowy Jork najpiękniejszy jest w nocy. Właśnie wtedy, gdy wieżowce są 'nakrapiane' światłem, czubek Empire State Building nabiera barw, a to wszystko otoczone ciemnogranatowym niebem. Zatrzymaliśmy się dosłownie na 10 minut (chociaż szukanie miejsca parkingowego zajęło nam dwa razy tyle) i pomknęliśmy dalej. Wysoki wieżowiec to WTC 2. A mogły w tym miejscu stać dwie wieże...
Kiedy dojeżdżaliśmy do Oceanu, nie potrzebowałam żadnych tabliczek czy objaśnień. To było po prostu czuć. Mieszanka rybiego odoru z orzeźwiającą bryzą. Drugi raz w życiu spacerowałam po plaży nad Atlantykiem, ale po raz pierwszy go nie widziałam. Było przerażająco ciemno, korzystaliśmy z latarek w telefonach i... znaleźliśmy wywróconego do góry brzuchem (?) kraba. Odwróciłam go z nadzieją, że może to go ocali. Wiecie, karma wraca, a ja mam nadzieję, że Nowy Jork mi to kiedyś wynagrodzi! ;) Nie wiem dlaczego, ale to już chyba taki mój zwyczaj - zaczęłam zbierać muszle. Te były naprawdę ogromne, więc nie mogłam się oprzeć. Zabawę popsuł mi Słoneczny Patrol. Albo raczej Nocny Patrol, który przegonił nas twierdząc, że plaża jest zamknięta. Hello? Nie musieliśmy pokonać drutów kolczastych, aby się tu dostać. Ale nie mamy nic do gadania.
www.instagram.com/wildfox7 |
Wracając, wstąpiliśmy jeszcze na chwilę do upatrzonego wcześniej POP's. Tutaj również musiałam udowodnić, że jednak jestem pełnoletnia. Ale wiecie jak to jest, gadka szmatka, "ID jest w samochodzie", "Ja? Nie wyglądam na 21 lat? Naprawdę?" "Z Polski. [...] ooo polscy przodkowie? No widzi Pan...". I tak mnie w końcu wpuścił, twierdząc, że impreza i tak już się kończy, więc mogę wejść. Double Lucky! Ale faktycznie. Koniec wieczoru był bardzo blisko, za to miejsce - nieziemskie! Bary, ognisko, molo, palmy, lampiony i piasek :) Muszę tutaj koniecznie wpaść następnym razem. Z wiekiem już problemów nie będzie, więc liczę na prawdziwe, nowojorskie PARTY nad Oceanem!
TO BE CONTINUED...
podróż marzenie:)
OdpowiedzUsuńTaaak bardzo zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńWhoaaa - genialnie - też tam chcę być! (ale najpierw - oby w przyszłym roku... wizyta w Azji :P )
OdpowiedzUsuńStylishSideofLife.blogspot.com
mmm mega tez bym kiedyś chciała do NY;) pozdrawiam[www.nielegalna-strefa.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńmega zazdrooo, ale... kiedyś też tam polecę :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać, aż polecę tam!:D
OdpowiedzUsuńGenialne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńAż mnie ściska w gardle jak widzę te zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu! :)
OdpowiedzUsuńi love your blog,wow awesome Definitely following!!,here is my loved blog,i think maybe you are love too:
OdpowiedzUsuńFashion Jewelry Store
Silver Jewelry
Crystal Jewelry
Pearl Jewelry
black tahitian pearl
Keep in touch,best wish for you.
Niesamowite zdjęcia !
OdpowiedzUsuńwow jakie widoki! nawet nie wiesz jak ci zazdroszcze! <3
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę podróży!
super fotki!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie!!!
http://zocha-fashion.blogspot.com/
świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń♥
Przyznaję, że zajrzałam po aferze chajzerowej, ale powiem szczerze: z każdym postem lubię Cię coraz bardziej!:) I to bardzo taktowne z Twojej strony, że wspominasz delikatnie 11 września-duży plus dla Ciebie. Bo takie historie trzeba pamiętać, zwlaszcza będąc w tym miejscu.
OdpowiedzUsuń